podsumowanie listopada bogaty słoik

Podsumowanie ósmego miesiąca listopada

Podsumowanie. Drodzy przyjaciele! Ladies and gentlemen.
Miło jest mi poinformować, że ósmy miesiąc mojego wyzwania oszczędzania zakończyłam z sukcesem.
Minimalny limit £420 został osiągnięty plus £80 do równego rachunku więc razem £500!
Moje dochody w listopadzie to £1445

Początkowo na moim koncie oszczędnościowym pojawiła się kwota £4000!

Dlaczego stopniała o £500 zmniejszając konto do £3500 w tym samym miesiącu? Przez niespodziewany wydatek!

MacBook Air…ale o tym przeczytasz poniżej…w “niespodziewane wydatki”

Finalnie na moim koncie oszczędnościowym pojawiła się kwota £3500!!!

Podsumowanie ósmego miesiąca kartonowego listopada

Myślałam, że po ciężkim październiku listopad będzie przytulnie spokojny. Życie jest jednak nieprzewidywalne, co czyni je niezwykle ciekawym z jednej strony i pełnym wyzwań z drugiej strony. Wyzwań kształtujących charakter i pokorę z jednej strony i kompletnie załamujących ludzi z drugiej strony.
Ja jestem ciekawa gdzie ta sytuacja może mnie zaprowadzić i co takiego jest „za rogiem” o czym nie wiem, a w efekcie ustawi mnie w odpowiednim miejscu i czasie.

Jak pisałam w zeszłym tygodniu, po cudownym urlopie w Hiszpanii, dostaliśmy wiadomość od właściciela domu który wynajmujemy, że z przyczyn ekstremalnie osobistych on musi wrócić do swojego domu a my musimy się wyprowadzić.

Przyjęłam tą sytuację jako test pokory, wiary i wdzięczności.

Nie dlatego, że przeczytałam gdzieś, że tak warto robić tylko, czuję to wewnętrznie wypływające z wdzięczności. Mimo, że z dużego domu przeprowadziliśmy się na mały pokój; jestem do kości wdzięczna. Ominęliśmy proces wynajmowania mieszkania przez agencję, dodatkowe koszty i stres, który nie raz już nam towarzyszył podczas takich akcji.

Też miałam słabsze momenty kiedy między nockami pakowałam kartony i nie miałam siły czyścić kuchennych szafek i potrzebowałam dobrego słowa wsparcia, przyjaznej spokojnej atmosfery.
Fizycznie Bartek zrobił co trzeba, żeby oddać dom w porządku, ale mentalnie zamknął się w sobie i swoim osobistym dramacie.
Niestety nie znalazłam w nim wtedy oparcia, bo jedyne co krążyło wokół niego to była wściekła złość.
Do każdej sytuacji kryzysowej można podejść na różne sposoby w zależności od filtra przez który oceniamy to co nas spotyka.
Ja się nie spinam kiedy nie mam wpływu na sytuację. Realnie nie mam wpływu na to co staje na mojej drodze. Ale realnie mam wpływ na to jak na każdą sytuację zareaguję. Bo sytuacja sama w sobie jest całkowicie i czysto neutralna.
Bo znaczenie tej sytuacji nadajemy my sami. Nie sądzisz?

To przez nasz filtr przepływa informacja: “UWAGA KRYZYS!!!”

Moje podejście jest takie: “ok, to gdzie tym razem mam skręcić na mojej drodze. Ciekawe gdzie mnie zaprowadzi droga której nie znam?”
Mój wewnętrzny spokój bierze się z pewności, że mimo że coś wygląda na sytuację kryzysową w efekcie może obrócić się w świetne rozwiązanie.

Mam tą pewność bo wszystkie sytuacje, które świadomie kojarzę zawsze na początku wydawały się problemem ale na końcu, którego na początku nie dostrzegałam, zawsze doprowadzało mnie do najlepszego rozwiązania.
Każda taka sytuacja jest przeze mnie zapamiętana. Chwytam moment końcowy, kiedy zauważam, że lepiej nie mogło się ułożyć, mimo że początek tego nie zapowiadał.

Zaufanie tworzy moją pewność.

Przykłady:
Jak cztery lata temu szukaliśmy pierwszego mieszkania w Wielkiej Brytanii, odmawiano nam jeden dom za drugim. Mieliśmy termin wyprowadzenia się od Bartka siostry, która nas gościła i zaczęliśmy się denerwować, że nikt nie chce nam nic wynająć.

Czy miałam na to realny wpływ? Nie.
To nie ja decydowałam czy ktoś nam zaufa i wynajmie dom rodzinie z Polski.

Czy miałam na to realny wpływ? Tak.
Modliłam się, składałam aplikacje i oglądałam wszystkie domy do wynajęcia. Po każdej odmowie dziękowałam. Wierzyłam, ufałam i czekałam na idealny dom dla nas.

Ostatnie ogłoszenie i dostaliśmy dom z najpiękniejszym widokiem na ocean jaki widziałam w życiu. Z idealną ilością pokoi dla naszych dzieci, które miały niebawem do nas dojechać. Tak, jakby cierpliwość, dobre pozytywne nastawienie, ufność, wiara i wdzięczność za to, że mamy pracę i pieniądze na to, żeby wynająć ładny czysty dom została wynagrodzona.

Po roku, kiedy zapewniano nas, że właściciel zgodził się przedłużyć nam umowę na następny rok dostaliśmy informację, że on jednak będzie przebudowywał dom i musimy szukać czegoś nowego.

Najlepsze było to, że i tak potrzebowaliśmy dodatkowego pokoju dla Dawida, który po liceum zdecydował do nas dołączyć. Ale tak się baliśmy kolejnych poszukiwań, kolejnego przechodzenia przez proces wynajęcia, że chcieliśmy już stawiać namiot w ogródku, byle tylko znowu przez to nie przechodzić. Żeby się znowu nie przeprowadzać.
No i dostaliśmy okazję. Yyyyy… to znaczy katastrofę.

To znaczy według mnie okazję. Według Bartka katastrofę.

Poszukiwania domu przebiegały bardzo podobnie. Bartek przekopywał lokalne agencje i gazety i nie było do wynajęcia żadnego dużego domu, który potrzebowaliśmy. A agencje nieruchomości nie spieszyły się z umawianiem kolejnych terminów na oglądanie.

Kilka dni przed terminem oddania kluczy z poprzedniego domu, Bartek znalazł jedyny dom do wynajęcia w Newquay z pięcioma pokojami. Nie było żadnych zdjęć więc pojechaliśmy w ciemno nastawieni, że nawet rudera, ale jak będzie do wzięcia to bierzemy, byle tylko razem zamieszkać.

Nowoczesny jak na Anglię, nowiuteńko wyremontowany, czysty, przestrzenny z garażem,pięknym ogrodem w spokojnej bezpiecznej dzielnicy. Dokładnie tyle pokoi ile potrzebowaliśmy!!! Właściciele chcieli wynająć na długi czas i po rozmowie z nami zgodzili się wynająć dom.

Przeżyliśmy tam wspaniałe i bezpieczne spokojne trzy lata naszego życia.

Tam urządzaliśmy nasze pokoje, kompletowaliśmy meble, zastawę stołową, piękne lampy i nasz ukochany stół rodzinny, na który namówiła mnie Klaudia. Ledwo zmieścił się w Bartka volvo combi, ale mieliśmy cudowny czas podczas wspólnego jedzenia i naszych rodzinnych rozmów.

Tam kupiłam pierwsze w moim życiu meble ogrodowe a Bartek kosił trawę. Tam w łazience na górze Dawid natknął się na gigantycznego pająka o drugiej nad ranem, który wyskoczył nagle na środek łazienki nie wiadomo skąd i zatarasował Dawidowi wyjście stojąc bez ruchu na środku przejścia. Akcja ratunkowa pobudziła cały dom, sąsiadów i całą okolicę.

W tym domu Klaudia zdecydowała wyruszyć na wyprawę do Australii, Dawid do Indii i Islandii a ja spędziłam godziny, dni i tygodnie na tworzeniu mojego budżetu, planu finansowego i budowaniu mojego bloga, którego teraz czytasz. Bartek wrócił do swojej ekonomiczno-finansowej pasji na giełdzie Forex, która zafascynowała mnie zaskakującą użytecznością psychologii. Ale to osobna bajka. Kiedyś o tym napiszę, bo to rewelacyjny temat dla takiego obserwatora funkcjonowania umysłu i reakcji człowieka jak ja.

W tym domu zrobiłam najczulszy, najpiękniejszy i najsentymentalniejszy prezent dla naszej rodziny. Na największej ścianie od ziemi do sufitu stworzyłam galerię z naszych zdjęć w czarnych i białych ramkach. Przyznam szczerze, że to było mi najtrudniej pakować do kartonów i to mnie rozkleiło podczas przeprowadzki.

Te sytuacje z wynajmowanymi mieszkaniami to jest tylko ułamek tego, co się wydarzyło w moim życiu, ale życie zawsze przynosiło coś dobrego mimo, że na początku wydawało się kryzysem życiowym.
Na podstawie doświadczeń mogę śmiało powiedzieć, że nie mam wątpliwości, że sytuacja, która stanęła nam na drodze jest na bank idealną dla nas w tym momencie naszego życia.

Nie wiem jeszcze gdzie zaprowadzi mnie droga po tym ostrym zakręcie, ale idę dziś na spotkanie z doradcą kredytową, bo marzę o tym, żeby urządzić swoje własne mieszkanko i nie musieć się już przeprowadzać. Z pokorą, że nic nie jest mi dane na zawsze i że coś mi się należy.

Życie jest nieprzewidywalne i bez pokory, wdzięczności za to co dostaję oraz wiary, że wszystko ma swoją przyczynę i dzieje się w odpowiednim czasie nie miałabym radości życia, ciekawości i tej wiary.

Wiary, że niezależnie co się wydarzy, wydarzy się idealnie jak ma się wydarzyć.

Jak można tego nie zauważać? Jak można tego nie doceniać i nie dziękować?
Bartek uważa, że pozytywne nastawienie jest przereklamowane a ja mam fioła krótko mówiąc.

Mój chłopak odnalazł tą sytuację jako kolejny gwóźdź do trumny i bardzo mocno to przeżywa.
Ja, może naiwnie, ale uparcie wierzę, że jest w tym coś więcej niż tylko przypadkowy splot wydarzeń.

Czuję się świadoma pieniędzy i bezpieczna finansowo jak jeszcze nigdy w życiu. Teoretyczna edukacja finansowa jaką zaczęłam sięgając po tematyczne książki oraz moje roczne wyzwanie oszczędzania , które działa w praktyce, dały mi coś czego nie można kupić. Poczucie bezpieczeństwa finansowego, dumę i zaufanie do siebie.

I nie jestem inwestorką z setkami tysięcy na koncie, ale prostą babką, która nauczyła się dbać o pieniądze i zaczęła mądrze nimi zarządzać. I ma £4000 oszczędności na koncie odkładane tylko od 8 miesięcy, ale to nie wszystko.

Mam inne nastawienie do pieniędzy i obserwuję jak zmieniło się w tym czasie moje podejście do wydawania kasy. Uczę się swoich emocji i ich opanowania. Kształtowanie charakteru to piękny proces.

Any way…

Oszczędności, które pojawiają z miesiąca na miesiąc dzięki mojemu opanowaniu i skrupulatnym zarządzaniu pod pilnym okiem mojej money mentorki Joanny, dają mi fantastyczne poczucie! Bezpieczeństwo finansowe jest nie do przecenienia!
Każda sytuacja w której mam zabezpieczone tyły w postaci kasy, jest dla mnie tysiąc razy bardziej komfortowa niż brak oszczędności i liczenie na farta, pomoc rodziny, przyjaciół albo jakiś cud. Tak żyłam do niedawna. To jest nie do pomyślenia dla mnie w tej chwili. Jak mogłam postępować tak nierozważne i nieodpowiedzialnie?!…spontanicznie?…eehhhh jasne…

Fantastyczne jest poczucie, że to ja kontroluję pieniądze a nie one mnie.

Jeżeli masz choćby iskierkę chęci poczucia tego spokoju i nie martwienia się o pieniądze to dawaj od razu do innych moich postów i zbuduj swój własny plan. Jak nie wiesz jak się do tego zabrać to przeczytaj koniecznie post o planowaniu. Powinien pomóc. Ja byłam bardzo oporna i podchodziłam do tego jak pies do jeża, ale jak ja dałam radę to ty też dasz.

Nie ma żadnej magicznej sztuczki ani żadnej super odpowiedniej sytuacji, w której myślisz, że ty nie jesteś. Żelazne i Stalowe Zasady obowiązują niezależnie od sytuacji czy kraju w którym żyjesz, czy zarabiasz w złotówkach, euro, funtach czy rublach.

Cel, plan działań, motywacja i jedziesz bejbe!

Piszę do ciebie siedząc w Starbucks z moją ulubioną vanilla latte wykorzystując pierwszą kawę z karty upominkowej, którą dostałam od Bartka na urodziny! £50 na kawy w Starbucks!!! The best gift ever!
Jak potrzebujesz pomocy w stworzeniu takiego planu to pisz od razu. Pomogę jak tylko potrafię we wszystkim czego sama się nauczyłam.

Podsumowanie – zakupy

Gotówkę wypłaciłam tylko na 20 dni czyli £60 ponieważ pierwsze 10 dni mojego miesiąca spędziłam w Madrycie a na to miałam przeznaczony osobny budżet. Łącznie w listopadzie na jedzenie wydałam £59,70 więc zmieściłam się w budżecie. Well done me!

Podsumowanie – kosmetyki

Ponieważ w zeszłym miesiącu zużyłam na maksa wszystkie “zmagazynowane” kosmetyki , które znalazłam we wszystkich zakamarkach łazienki. W tym miesiącu przekroczyłam budżet o £5,60… bo wydałam £15,60.
W grudniu zgodnie z zasadami mogę wydać £4,40.

Podsumowanie – paliwo

Na paliwo wydałam równo £100. Nic tu się nie da zaoszczędzić, bo mam praktycznie 15 zmian w pracy w każdym miesiącu. Tyle średnio wychodzi co miesiąc.

Podsumowanie – urlop w Madrycie

Budżet zaplanowany na ten urlop miałam £500. Wypłaciłam gotówkę, żeby mieć wydatki pod kontrolą i wydałam wszystko co do 1 pensa. Ale nic ponad!
Codziennie chodziliśmy na kawę spacerując po Madrycie, codziennie piliśmy gorącą gęstą czekoladę i do tego chrupiące świeżutkie churros i jedliśmy przepyszne świeże lokalne potrawy.

Podsumowanie – niespodziewany wydatek.

Rozwiązanie zagadki zniknięcia £500? …MacBook Air :]
Mój malutki laptopik Lenovo nie ogarnął już w listopadzie mojego blogowania i padł. Szczęście w nieszczęściu dla mnie, pojawił się w listopadzie BLACK FRIDAY! Przekopałam internet i po wielu analizach znalazłam w sklepie promocję Macbooka.

Przedyskutowałyśmy to z Joanną i zdecydowałam, że jak już mam kupić dobry notebook, to lepiej kupić w sklepie porządnego Macbooka. Postanowiłyśmy, że £500 wydam z puli na nieprzewidziane wydatki a resztę dołożę z grudniowej wypłaty. I kupiłam go w black friday z £1200 przecenionego na £750. Oł jes! Jest przepiękny i świeci się jabłuszko (!!!) (ale jestem gupek, żal)

Podsumowanie – spodziewany wydatek – podatek drogowy TAX.

Podatek drogowy najbardziej się opłaca zapłacić od razu na cały rok z góry. Tworząc kalendarz na rok 2018 rok temu, zaznaczyłam ten podatek do zapłacenia w czerwcu i listopadzie, uwzględniając go w puli spodziewane wydatki, która jest częścią oszczędności money challenge. Ponieważ miałam dobrą wypłatę, zdecydowałam zapłacić ten podatek z bieżącej wypłaty, żeby nie naruszać konstrukcji budżetu.

Podsumowanie – WHAT??? niespodziewana…przeprowadzka

Moją reakcję na przeprowadzkę możesz przeczytać w tym wpisie a w podsumowaniu tylko kilka kosztów…i jak się okazało przychodów! Jak to możliwe???

  • Rezygnacja z umowy WiFi to koszt £250 :2 = £125
  • Council pobiera podwójną opłatę przy zmianie miejsca zamieszkania i to będzie £150 :2 = £75
  • Meble i kartony przewiózł nam przyjaciel (paliwo) £20 ale Bartek powiedział, że mu zapłaci.
  • Cekolowanie ścian po dziurkach w ścianach to grosze i tylko trochę dłubania.

W sumie mnie ta operacja kosztuje jakieś £200 ale zostało też coś Zaoszczędzone:

  • Właściciel nie chciał, żebyśmy odświeżali ścian na biało, więc na farbie, pędzlach i tego typu duperelach zaoszczędziliśmy ok £40:2= £20.

  • Nie wynajmujemy mieszkania przez agencję nieruchomości więc zaoszczędzamy pewnie dobre £300 na wszystkich opłatach :2= £150

Biorąc pod uwagę depozyt £900, który w 50% dostanę z powrotem, to jeszcze się okazuje, że jestem dodatkowo zarobiona! Hahaha.

Wydatki : £200

Zaoszczędzone więc nie wydane: £170 + Odzyskany depozyt: £450= £620

£620-£200= £420

Na plus wychodzi £420!!! WOW

Okazuje się, że nasza przeprowadzka wygenerowała plus w wysokości £420!

Podsumowanie listopada. Sposób na kryzys

Kiedyś w filmie usłyszałam fajną modlitwę. Podobno jest to modlitwa anonimowych alkoholików. Zachęca, aby z nadzieją i optymizmem podchodzić do codziennych wyzwań i mieć siłę do pokonywania trudności. Aby mieć świadomość, że są w życiu wydarzenia, na które nie mamy wpływu i nie są zależne od nas. To piękna modlitwa człowieka o mądrość.

Boże, użycz mi pogody ducha, abym godziła się z tym, czego nie mogę zmienić,

odwagi, abym zmieniała to, co mogę zmienić

i mądrości, abym odróżniała jedno od drugiego

żyjąc w teraźniejszości, ciesząc się bieżącą chwilą i przyjmując przeciwności, jako drogę do spokoju.

dominika

 

Scroll to Top